wtorek, 23 września 2014

#6 procedur ciąg dalszy - niekończąca się historia z nr PESEL

Tak to prawda dziecko w domu zajmuję każdą wolną chwilę, dlatego też tak długo mnie nie było.
Dodatkowo jeszcze wybraliśmy się na tygodniowy pobyt nad polskie morze, ale o tym kiedy indziej.

Na czym to ja skończyłam ostatnio? aaa już pamiętam
Przyszedł czas rozprawy sądowej, która odbyła się w przeciągu pół godziny i po bólu.
Ale dopiero teraz zaczęła się gehenna z papierkami.

Uprawomocnienie wyroku następuję w przeciągu 21 dni roboczych, po tym okresie jest wysyłana adnotacja do odpowiedniego USC w miejscowości gdzie się dziecko urodziło, natomiast USC wydaje akt urodzenia, który otrzymujemy do domu w formie 3 druczków. 
Następnie USC wysyła również adnotację do odpowiedniego USC zameldowania matki o nadanie nr PESEL. I tu robią się SCHODY!!!

W naszym przypadku wyrok był 16/07/2014 uprawomocnienie 18/08/2014. Natomiast mąż dzwoni do Sądu  w którym była rozprawa ok. 01/09/2014 czy wyślą adnotację dalej a Pani z Sądu na to: "ale oni nie mają tutaj zaznaczone, że jest uprawomocnienie" ... uwaga 2 tygodnie po uprawomocnieniu oni nie mają tego zaznaczonego, bo Pani się tłumaczy, że jest sezon urlopowy i nie jesteśmy sami z taka sprawą, bo oni takich spraw jak my to mają 100 dziennie. 
Śmiechu warte.

No i co powiesz Pani z Sądu? ... NIC  Czekamy dalej, ale Pan Mąż nie odpuszcza, dzwoni pod koniec tygodnia, tak łaskawie zaznaczyli i wysłali dalej.

Na w połowie września dostajemy do domu skrócone odpisy aktu urodzenia. 
Uff nareszcie, jest dobrze. 
JASNE, jak to mówią NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH.

W między czasie jesteśmy na tygodniowym urlopie, wracamy, bierzemy akt urodzenia i jedziemy do odpowiedniego USC z NADZIEJĄ na otrzymanie nr PESEL naszego Brzdąca. 
I co? I nico. 

I teraz UWAGA!!!

Okazuje się, że jak nas proszono o podanie adresu na szkoleniach, poinformowano nas, że nie ważne który, bo ja jestem zameldowana gdzie indziej niż P. Mąż, natomiast P.Mąż ma jeszcze meldunek tymczasowy w naszym, aktualnym miejscu zamieszkania - tak wiem, masło maślane. Więc podaliśmy adres naszego aktualnego zamieszkania a nie meldunków.
 I to był błąd.

Więc informacja o wygenerowaniu nr PESEL trafiła do tymczasowego meldunku P.Męża. 
Pani w Urzędzie Miejskim, stwierdziwszy, że to tylko meldunek tymczasowy, odesłała adnotację. 
Adnotacja wraca do USC, gdzie Brzdąc się urodził, dalej Panie przesyłają (ponownie) do Urzędu Miasta mojego meldunku i ... czekamy.

No mówię Wam to jest MASAKRA.

Przypominam 16/07/2014 była rozprawa, dzisiaj jest 23/09/2014 a My nadal bez prawidłowego nr PESEL.

Ale jak to mawiają, CO NAS NIE ZABIJE, TO NAS WZMOCNI.

Więc nadal czekamy.

A jak to było w Waszym przypadku? Czy tylko My mamy tak pod górkę?


Pozdrawiam

mama

2 komentarze:

  1. No to przyleciałam na Myszorkową Planetę :) Witam współ-kursantkę, fajnie, że opisujesz Waszą historię, czytam już kilka ado-blogów, ale nigdy dość bo chociaż temat podobny to przecież każda historia jest inna. Myślałam nad pisaniem własnego, ale chyba nie jestem dość systematyczna.
    A jeśli chodzi o procedury, to temat rzeka. Najważniejsze, że macie uprawomocniony wyrok - u nas trochę tu pod górkę - już 10 dni po terminie uprawomocnienia i dalej nic :( No ale musi to w końcu nastąpić, nie dopuszczam innej myśli.
    Pozdrawiam
    Magda z Tomkiem i chłopakami

    OdpowiedzUsuń
  2. my mielismy rozprawe 19 czerwca i co ? urlopy, urlopiki a papiery leza wrrrr

    OdpowiedzUsuń